Cap Gris-Nez
Sierpień 2004 r.
Wiele sobie obiecywałem jadąc na ten wysunięty w morze cypel.
Na miejscu okazało się, że w większości zajęty jest przez latarnie.
Myślę, że ciekawiej by było pójść na północ, ale trzeba było
przecież obejść tą latarnie w koło.
Widok trochę przymglony, ale Wissand i Cap Blanc-Nez widać.
Turystom wytyczono tu wąską ścieżkę nad skrajem urwiska.
W sumie schronów nie ma tu za wiele.
Na szlaku, albo bunkry są zasypane, albo wysadzone.
Jeden bunkierek ostał się jakoś po niżej na pochyłej skarpie.
Nareszcie, dopiero pod koniec szlaku pokazuje się porządny bunkier
z stanowiskiem bojowym.
W bunkrze zachowały się oryginalne metalowe drzwi.
Zamknięte są na kłódkę. Ocalały za pewnie dzięki stojącemu obok barowi, który bunkier wykorzystuje.
Na południe brzeg morski tworzy piękny klif z dużymi głazami
wypłukiwanymi z brzegu, ale czas wracać bateria Todt czeka.
Dalej:
Eperlecques.
31.01.05.