Sierpień 2000 r.
Do Verdun zawitałem w sierpniu 2000 roku w czasie drogi powrotnej z Paryża. Kierowałem się tam nie mając za wiele informacji o tym miejscu. Aby trafić na pole bitwy trochę pobłądziłem w samym mieście zanim znalazłem numer drogi N3,
którą przyjechałem i którą znalazłem dopiero na rondzie właściwie już za miastem. Przy okazji mogę uprzedzić ,że drogi są dobre, ale oznakowanie kierunków dla Polaka może być kłopotliwe, kiedy na jednym słupie wisi dziesięć tablic kierunkowych ,a na żadnej nie ma szukanej miejscowości. Najlepiej mieć obok dobrego pilota z mapą, bo i numer drogi czasami znika. Parę kilometrów za miastem trzeba skręcić z drogi N3 w lewo na małą lokalną drogę D 913, gdzie już
na początku jest tablica informacyjna z mapą okolicy. Droga prowadzi przez las, gdzie co jakiś czas pojawiają się boczne zamknięte szlabanem dróżki prowadzące do różnych obiektów. Wszędzie są strzałki informujące o nazwie obiektu iodległości, niektóre widać nawet z drogi. Budowle te w większości są wykonane z cegły i mocno zniszczone. Szkoda, że nie miałem czasu zatrzymać się w chociaż jednym miejscu, a były to schrony różnej maści począwszy od schronów piechoty po forty artyleryjskie. I tak po paru kilometrach dojechałem do skrzyżowania, gdzie skręciłem w prawo w kierunku Fortu de Vaux.
kawałki roztrzaskanych pancerzy.
Gdy dojechałem do fortu de Vaux zobaczyłem koszary ,a raczej to co po nich zostało, gdyż są mocno zniszczone mimo zastosowania już w tamtych latach betonu. Ładnie urządzony parking oczywiście nie płatny znajduje się przy samym forcie, a cały obiekt z zewnątrz można oglądać do woli. Można wejść do środka jest tam mały sklepik z pamiątkami i wejście do muzeum płatne około 40 Fr. Sam fort jest przykładem układu umocnień z połowy XIX wieku i choć zastosowano już do budowy zbrojony beton i stalowe kopuły pancerne ,oraz otoczono go z trzech stron suchą fosą. Chodząc po terenie fortu można zauważyć zniszczenia, po niektórych punktach oporu zostały tylko wystające pręty z betonu i fragmenty stalowych pancerzy. Choć teren fortu i okolice mają widoczne do dzisiaj ślady po ciężkiej artylerii, to można jeszcze zobaczyć ciekawe niewielkie stalowe kopuły obserwacyjne oraz wysuwane kopuły ogniowe. Z informacji jakie posiadam o fort toczyły się ciężkie walki i w czerwcu 1916 roku w pad w ręce niemieckie i tyle na razie wiem, może później napisze coś o tym miejscu więcej. We wnętrzu niestety nie byłem.
Następnym miejscem, do którego dotarłem poruszając się w kierunku północnym było muzeum stoczonej tu bitwy. Teren muzeum i okolice są przygotowane wspaniale. Wszędzie wykoszona trawa i poprowadzone ścieżki. Przed budynkiem stoją armaty i inny sprzęt wojskowy z tej epoki. Budynek też jest okazały, niestety z braku czasu muzeum nie zwiedzałem.
Jadąc dalej już z oddali widać monumentalny cmentarz wojenny, który położony jest na wzgórzu. Na jego szczycie widać rozległe mauzoleum z wieżą w kształcie pocisku po środku. Pochowanych jest tam około 150 tysięcy żołnierzy.
Przejeżdżając pod cmentarzem pojechałem jeszcze na wschód do następnego fortu, którego nazwy nie zapamiętałem. Obiekt ten okazał się bardziej okazały od poprzedniego. Usytuowany na strategicznym wzgórzu zajmował dość duży obszar. Wejścia do fortu są mocno zniszczone przez toczone tu walki i wszędzie widać
potrzaskane betonowe ściany.
to było miejsce. Z wierzchołka pancerzy rozpościera się
rozległy widok na
całą okolice.
Na powierzchni bojowej fortu można zobaczyć w większości chowane kopuły pancerne różnego kalibru i różnej wielkości, wszystko w bardzo dobrym stanie. Na tym zakończyłem swój krótki pobyt w Verdun, muszę przyznać, że to co zobaczyłem zrobiło na mnie wrażenie gdyż inaczej sobie wyobrażałem to miejsce . Teren do zwiedzania jest tak rozległy, że kilka dni było by za mało żeby wszędzie zajrzeć. Cieszę się że chociaż tych parę godzin mogłem spędzić w tym odległym miejscu i mając tę stronę mogę podzielić się swoimi wrażeniami.
20.05.05.