Czerwiec 2004 r.
W góry Sowie zajechałem tym razem w drodze powrotnej z Czech.
Nie mając czasu na jakiś daleki wypad postanowiłem, że zobaczę
wejścia do podziemi w Jugowicach.
Miejsce wejść jest usytuowane całkiem inaczej niż w innych kompleksach.
Od strony doliny znajdują się zabudowania wiejskie, po drugiej stronie drogi
zalesiona góra, a w niej sztolnie.
Przed pierwszym wejściem patrząc od lewej strony zbocza leży spora jeszcze
hałda kamienia wydobytego z podziemi podbierana już trochę przez ludzi.
Pierwsze dwa wejścia to dziury przypominające mi czasy dawnego Włodarza.
Można się przez nie w czołgać, ale to nie dla mnie zabawa.
Idąc dalej można zobaczyć coś co przypomina wyrobisko w zboczu
góry. Wszystko wskazuje że jest tu wejście tylko nikt jeszcze nie wykopał
tu mysiej dziury.
Po drugiej stronie drogi na gospodarskim pastwisku widoczne są
solidne fundamenty zapewne po budynkach.
Kolejne wejście to skalna płytka jama. Wejście jest zasypane skalnym
stropem i znajduje się zapewne parę metrów poniżej dzisiejszego
zwietrzałego sklepienia.
Za czwartym wejściem las się kończy i nic już wypatrzyć się nie da.
Minąłem już zabudowania wsi i nic same łąki dokoła.
Pytam napotkanego chłopa z krowami i o podziemia,
a on pokazuje mi na Włodarz i że nic tu nie
ma.
Wracam. Po drodze zaglądam do przydrożnego rowu i idąc
parę metrów dalej odkrywam to najważniejsze wejście.
Wejście to jest obetonowane i znajdują się w nim stalowe drzwi. Podobno są tam
też i drugie takie. Wejście jest dziś zamulone prawie w całości widać tylko
grzbiet otwartych stalowych drzwi. Ze środka sączy się woda, co jest na pewno
utrudnieniem w ekploracji tego zapewne ukończonego chodnika.
Wejście znajduje się poniżej drogi i wchodzi łagodnie w zbocze.
Odnalazłem pięć z siedmiu wejść jakie się tu znajdują, ale nie miałem
już czasu na ponowne przejście zbocza. Nie zauważyłem też śladów kolejki
wąskotorowej, która biegła pomiędzy drogą, a wejściami.
11.06.05.